Korporacja, start-up, software-house… Co wybrać?

Dariusz Ciesielski • 02/12/2017

W swojej kilkuletniej karierze w branży IT pracowałem już w kilku firmach o różnej specyfice pracy. Co było poniekąd moim celem, ponieważ chciałem posiadać wachlarz doświadczeń, z różnymi typami firm, aby stwierdzić w którym będę czuł się jak najlepiej. Dlatego ci którzy zastanawiają się od jakiego typu firmy zacząć zapewne znajdują tu odpowiedź. A ci którzy już rozpoczęli swoją karierę programistyczną będą mieli porównanie na żywym organizmie.

Jakieś 11 lat temu, po przyjechaniu do “wielkiego miasta” Wrocławia, będąc na pierwszym roku studiów odpowiedziałem na ogłoszenie mało znanej firmy. Szukali wtedy osób do działu “integracji baz danych”. Jako, że moim jedynym doświadczeniem zawodowym był staż w sklepie budowlanym a sama firma była związana z e-commerce uznałem, że jest to dobry punkt zaczepienia. Pamiętam jak siedziałem na schodach w obskurnej klatce schodowej czekając na swoją kolej do rozmowy. Natomiast kiedy wszedłem do pokoju stało tam jedno biurko, kilka kartonów i ogólnie przyjęty bałagan spowodowany przeprowadzką do drugiego wynajętego pomieszczenia. Po kilku dniach firma się odezwała z pozytywną odpowiedzią i tak to się zaczęło.


Byłem jednym z pierwszych pracowników skapiec.pl, obecnie jednej z największych porównywarek cenowych w Polsce! Przez dwa lata pracowałem w dziale wspomnianej już “integracji baz danych”, ale jako, że firma się rozrastała, a ja studiowałem informatykę nadarzyła się okazja zmiany działu, gdzie zostałem Testerem oprogramowania (obecnie znanego jako QA). W między czasie uczyłem się programowania w PHP, HTML i Javascript. Z myślą, że pewnego dnia zostanę programistą - co też się stało. Po kolejnych 2 latach szef skąpca zaproponował mi stworzenie po godzinach czytnika RSS. Dzięki któremu mogłem trochę dorobić oraz dostać swego rodzaju awans, tym razem na programistę PHP.

Jako programista PHP w skąpiec.pl spędziłem kolejne dwa lata, gdzie miałem niepowtarzalną okazję pracować w firmie, która z 12 pracowników (w dniu mojego zatrudnienia) rozrosła się do ponad 60ciu (w dniu mojego odejścia). Te całe sześć lat określam jako najlepsze lata w mojej karierze zawodowej. Firma była naprawdę super, niezliczone imprezy oraz wyjazdy integracyjne. Możliwość nabycia ogromnego doświadczenia zawodowego od starszych kolegów z o wiele większym umiejętnościami. Dzisiaj można stwierdzić, że był to startup, o którym nie jeden przedsiębiorca może tylko pomarzyć. Lecz za sukcesem tej firmy stoi odpowiedni “timing “ oraz brak inwestorów, czy też dotacji unijnych. Skąpiec od samego początku był rentowny i jest tak do dnia dzisiejszego. Dlatego też, tak dobrze się pracowało, pracownik nie musiał się martwić o kwestie pieniężne. Wypłata zawsze była na czas, co nie zawsze ma miejsce przy niektórych startupach, a w tedy zaczynają się problemy.

Dlatego jeżeli masz możliwość pracy w rozrastającej się firmie, a nie masz jeszcze zbyt dużego doświadczenia wyjątkowo polecam Ci wypróbowanie tej ścieżki. Zapewne na początku pieniądze nie będą największe, ale jeżeli firma się rozrasta, to i podwyżki się pojawią. Natomiast doświadczenie jakie zdobędziesz zaowocuje w przyszłej karierze.


Po wspomnianych 6 latach i wspaniałym pożegnaniu od strony kolegów z firmy uznałem, że czas na zmiany. Nie dlatego, że źle mi się tam pracowało, ale dlatego, że potrzebowałem kolejnych wyzwań. Tym razem odpowiedziałem na ogłoszenie, niewielkiej firmy zajmującej się tworzeniem startupów. Okazało się jednak, że jest to dział należący do nasza-klasa.pl. Tak też pracowałem w siedzibie NK wraz z 150 innymi ludźmi. Firma sama w sobie zajmowała jedno piętro, w budynku na ul. Bema (we Wrocławiu). Przy tak dużej ilości osób, podlegało to już trochę pod korporacje. Załatwienie czegokolwiek wiązało się z pójściem do odpowiedniego działu, aczkolwiek jak na korporacje sprawy były załatwiane dosyć szybko. Tutaj także zdobyłem trochę nowego doświadczenia, projekty były całkiem fajne. Bo i tworzyliśmy serwis społecznościowy, jak i serwis randkowy, a nawet web aplikacje z możliwością dzielenia się fotkami (taki polski instagram). Po ok. roku pracy w NK, sama firma zaczęła podupadać, wiadomo z powodu facebooka. Dlatego, też rozwiązano nasz dział, a ja sam musiałem poszukać kolejnej pracy z kolejnymi wyzwaniami.

Plusy pracy w takiej firmie, to możliwość zobaczenia jej rozkwitu jak i momentu (niestety) jej upadku. Sama praca była ok, ludzie fajni, aczkolwiek większość z nich nie znałem nawet po imieniu. Po prostu człowiek jest kolejnym trybikiem w systemie firmy. Tak więc jeżeli szukasz dosyć spokojnej pracy, gdzie wiesz co masz robić polecam firmę wywodzącą się ze startupu posiadającą już ugruntowaną pozycję.


I tak trafiłem na ogłoszenie w sprawie pracy jako CTO, przy live chacie najpierw customericare.com, a potem przemianowanym na chatpirate.com. Jak już mogliście zauważyć cała moja kariera krąży wokół startupów, tak też tego typu ogłoszenie było dla mnie bardzo kuszące. Poszedłem na rozmowę do Parku Technologicznego, a po kilku dniach odezwali się, z propozycją współpracy. Pamiętam jak wypisałem plusy i minusy pracy na takim stanowisku i jak dzisiaj patrze na tą karteczkę, wszytko to się sprawdziło. Pensja była mniejsza, stres większy, praca po godzinach, czy też w weekendy stało się normą. Natomiast doświadczenie jakie tam zdobyłem było najbardziej intensywnym oraz najszybciej zdobywanym doświadczeniem w całej mojej karierze. To nie tylko praca programistyczna, lecz także budowanie zespołu IT, kontakt z klientem, podejmowanie decyzji, które to wpływają bezpośrednio na sukces firmy, czy też jej porażkę. Po ok. 3 latach budowania produktu, niestety nie udało się go na tyle wypromować, aby firma przetrwała. Natomiast był to (a raczej jest) kawał dobrego softu. Technologicznie jest to najbardziej rozbudowana aplikacja jaką miałem możliwość tworzenia. Zostały wykorzystane technologie takie jak websockety, docker, przesyłanie eventów przez redisa oraz kilka pomniejszych. A był to czas kiedy tego typu technologie dopiero raczkowały. Wszystko to działa po dzień dzisiejszy bardzo wydajnie i stabilnie. Pomimo, że firma nie przetrwała w składzie jaki był, to sam produkt nadal jest wykorzystywany.

Jeżeli chcesz szybko poszerzyć swoją wiedzę programistyczną i nie tylko programistyczną, wybierz raczkujący startup. Będąc w małym zespole, nie tylko zajmiesz się kodowaniem, ale także tematami związanymi z marketingiem, UXem, czy też problemami z klientami albo co gorzej z ich brakiem.


Po nieudanym startupie oraz bagażu doświadczeń z nim związanym postawiłem trochę “odpocząć “ i pójść do software-houseu. Lecz ciągle w tyle głowy miałem myśl, aby jeszcze spróbować pracy w korporacji i przekonać się czy rzeczywiście jest tam tak źle jak mówią inni. W tym przypadku udało się osiągnąć oba cele. Najpierw zostałem przydzielony do projektu związanego z kolejnym startupem. Moim zadaniem było napisanie web aplikacji od strony back-endowej, współpracując jednocześnie z Grahamem, anglikiem pracującym dla tej samej firmy. Dzięki temu miałem okazję podszkolić swój angielski. Jednak codziennie stand-upy w obcym języku pomagają trochę przełamać swój lęk przed rozmowami z obcokrajowcami. Po zakończeniu projektu zostałem przydzielony do pracy prowadzonej w holenderskiej korporacji. Tutaj natomiast miałem wyjazd służbowy do Holandii, gdzie wcześniejszy kontakt z angielskim mocno się przydał. Był to projekt wspomagany nie tylko polskimi programistami, ale także programistami z Rumuni, Niemiec oraz Indii. Po ponad roku pracy w korpo, muszę przyznać, że było dokładnie tak jak mówiono. W korporacji człowiek jest jednym z wielu trybików, załatwianie spraw trwa tygodniami, a niekiedy nawet miesiącami. Sam kod aplikacji był mizernej jakości, a jako programista wyniesiesz niewiele nowej wiedzy. Na szczęście ten etap mam już za sobą i teraz pracuję nad nowym projektem. Projektem związanym z blockchainem i kryptowalutami. Mamy wraz z zespołem możliwość decydowania o wykorzystanych technologiach, architekturze, czy też pracy za pomocą metodyki TDD. Na razie jestem bardzo zadowolony z projektu, ale czas pokaże jak się on zakończy.

Przeważnie software-housey cechuje różnorodność projektów oraz większe pensje niż gdzie indziej, oczywiście pod warunkiem, że firma posiada zagranicznych klientów. Natomiast minusy, to trzymanie się estymacji, które najczęściej tworzone są bez porządnych wymagań funkcjonalnych od strony klienta. Moim zdaniem tego typu firmy, to idealny kompromis pomiędzy zdobywaniem wiedzy, wynagrodzeniem, a dosyć spokojną pracą. Jedyne o czym warto wspomnieć, to uważajcie na mniejsze software-housey, niekiedy jeden projekt może położyć całą firmę z powodu braku płynności finansowej.


Teraz jestem na etapie wyboru kolejnej ścieżki zawodowej. Myślę, że jedyne czego nie doświadczyłem w karierze programisty (i pokrewnych), to pracy jako konsultant. Lecz trapi mnie jedna myśl… A może jest na to jeszcze za wcześnie…?

Update

Wygląda na to że palma jest nadal żywa ;)